Na pierwszy rzut oka kopiec wygląda bardzo zwyczajnie – to tylko kamienista hałda porośnięta drzewami i inną roślinnością. Znajduje się w gwatemalskim lesie nieopodal Xultun, ruin miasta Majów, blisko miejsca, którym zajmowałem się od lat. Któregoś dnia szabrownicy poszukujący grobowców wykopali w kopcu dziurę. Mojemu  studentowi, który znalazł delikatne ślady farby, powiedziałem, że kiedyś mogło coś tam być, ale teraz w środku raczej niczego już nie znajdziemy. Ciekawość nie dawała mi jednak spokoju. Wydrążyłem więc otwór i... ujrzałem piękny kolorowy portret króla z niebieskimi piórami. Uśmiałem się, bo jakie są szanse na takie odkrycie? Nieczęsto znajduje się starożytne freski Majów, choć ja zawsze miałem w tej kwestii dużo szczęścia. Chciałbym zawdzięczać to swojemu naukowemu geniuszowi, ale to raczej sprawa przypadku. Nie potrafię tego wyjaśnić.

Gdy kopaliśmy w szerokim na 6 m pomieszczeniu w środku kopca, znaleźliśmy obrazy kilku postaci towarzyszących królowi. Jedna z nich została podpisana jako Młodszy Brat Obsydian. W ręku ma rylec. Cała sąsiednia ściana pokryta jest matematycznymi równaniami.

 

Mam przeczucie, że to miejsce mogło być pracownią lub salą wykładową dla skrybów, artystów, uczonych. Pracowali tu nad rzeczami pokazywanymi potem szerszej publiczności. Komora daje nam rzadką okazję poznania sposobu myślenia Majów. Kiedy razem z kolegami przyjrzeliśmy się czterem kolumnom wielkich liczb, uświadomiliśmy sobie, że to obliczenia bazujące na kalendarzu Majów i astronomii, sięgające 2,5 mln dni – ok. 7 tys. lat – w przyszłość. Wykonano je w 813 lub 814 r. n.e., 75 lat przed upadkiem Xultun. Zaludnione dotychczas niziny zostały wtedy opuszczone. Zmieniały się szlaki komunikacyjne. W samym Xultun życie toczyło się jeszcze starym trybem, jednak dało się już odczuć niepokój. Mieszkańcy chcieli powiązać wydarzenia z życia władcy z cyklami zachodzącymi w kosmosie, by pokazać, że nic mu nie grozi.

Musimy zrozumieć, że Majowie wierzyli, że wszystko ma swój dalszy ciąg. Nie było mowy o końcu świata. Chodziło o cykle. Nowe początki, nigdy końce. To właśnie obserwujemy w tym pomieszczeniu. Liczby na ścianach to kalkulacje, kiedy te same kosmiczne zjawiska wydarzą się w przyszłości. Majowie dążyli do potwierdzenia tego, że nic się nie zmieni. My zaś wciąż szukamy końców, mamy zupełnie inny tok rozumowania.

Badania fresków Majów były współfinansowane przez National Geographic Society.