Efekt lampy błyskowej ma swój urok i długą tradycję, choć raczej głównie w amatorskiej fotografii. Obecnie dzięki aparatom cyfrowym można dodać ograniczoną ilość światła do fotografii w słabym oświetleniu. Nie jest to wcale trudne, a jakże użyteczne. Efekt można natychmiast sprawdzić, co pomaga dokładnie dopasować kolejne ujęcie. Dokładne ustawienia znajdziesz bez trudu w instrukcji obsługi, nie będę więc wchodził w szczegóły. Nie jest to z resztą zbyt skomplikowane. Cały pomysł polega na dodaniu do lekkiego światła zastanego ułamkowej części pełnej lampy błyskowej niezbędnej do całkowitego oświetlenia ujęcia. Można się zdecydować na przykład na jedną czwartą, wszystko zależy od upodobań fotografa. Są trzy powody, dla których warto tak postąpić. Pierwszy to oświetlenie od tyłu, kiedy potrzeba trochę światła od strony aparatu. Drugim powodem może być ogólne oświetlenie w ponurym i szarym nastroju, na przykład w ciemny, deszczowy dzień, kiedy chciałoby się ożywić trochę zdjęcie. Trzeci powód to sytuacja bardzo słabego oświetlenia naturalnego, kiedy długi czas naświetlania powoduje smugi rozmytego ruchu, a lampa błyskowa dodana pod koniec naświetlania utrwala konkretny moment. Ten ostatni zabieg to tak zwana synchronizacja błysku przed zamknięciem migawki, kiedy lampa błyskowa jest zaprogramowana na błysk pod koniec otwarcia migawki.
Muszę tu dodać, że dla wielu fotografów użycie lampy błyskowej jest poza dyskusją. Uważają, że dodane światło niszczy nastrój sceny i zabija światło zastane. Fragment pochodzi w książki: Fotografia cyfrowa: 101 praktycznych wskazówek
Autor: Michael Freeman Książkę można nabyć w naszym sklepie. Znajdziesz ją tutaj Zapraszamy również na bloga Wojtka Franusa