Przez torfy do domu magnata

Z centrum Otwocka pod Warszawą ruszamy ulicą Andriollego. Warto zwrócić uwagę na leżący przy niej kirkut założony na początku XX w. Na cmentarzu macewy (płyty nagrobne) w dobrym stanie przetrwały czasy Holocaustu i okres powojennej dewastacji. Dalej suniemy ulicą Andriollego w rejon rezerwatu Na Torfach – w skutych lodem wodach jeziorka występuje kilkanaście gatunków ryb słodkowodnych, z rzadką szczeżują wielką, zaś w okolicznych lasach mieszkają łosie, kuny leśne i borsuki. Stamtąd, obierając kierunek zachodni, suniemy do Karczewa i dalej na południe, do Otwocka Małego i potem Otwocka Wielkiego, z jedną z najciekawszych barokowych rezydencji magnackich w Polsce. Trasa jest łatwa, nie ma na niej przewyższeń, należy przeznaczyć na nią około połowy dnia. Marszrutę można z powodzeniem wydłużyć, biegnąc na północ przez piękne starorzecza do ujścia Świdra. Następnie należy, trzymając się lewego brzegu rzeczki, sunąć do stacji kolejowej. Wycieczka zamieni się w całodniową – w tym wariancie pokonamy na śladówkach niemal 30 km.

Zapraszamy również do zapoznania się z tekstem naszego użytkownika szy_: Góry Stołowe otwierają sezon biegówkowy

W pradolinie Wisły

W krajobrazie Puszczy Kampinoskiej dominują pasy wydm i bagien – park leży w pradolinie Wisły, która niegdyś rozlewała się na szerokość niemal 20 km. Z sieci 360 km znakowanych szlaków wybieramy fragment Południowego Szlaku Krawędziowego. Pierwsze 4 km wiodą w poprzek pasa podmokłych łąk z Kampinosu do Granicy, gdzie znajduje się niewielkie muzeum przyrodnicze. Od tego miejsca będą już nas otaczać lasy. Mimo że trasa nie wkracza na tereny ściśle chronione, mamy spore szanse spotkać herbowe zwierzę Kampinoskiego Parku Narodowego – łosia. Zaledwie 1 km dalej zaczyna się założony w 1936 r. rezerwat Granica. Przeważają tu bory sosnowe z domieszką dębów, na terenach podmokłych szumią graby, czarne brzozy i osiki. Po kolejnych 2 km zaczyna się rezerwat Nart obejmujący najstarszy, mający ponad 200 lat drzewostan Kampinoskiego Parku Narodowego. Po kolejnych 3 km przystajemy u wejścia na wały wczesnośredniowiecznego grodziska. Wzniesiono je ponad tysiąc lat temu z drewna i ziemi w miejscu z natury obronnym – na granicy wydm i bagien. Za zamczyskiem teren wznosi się na grzbiet wydmowego pasa Karpat (1 km od grodziska), najwyższych w puszczy wydm, sięgających niemal 100 m n.p.m. Pasmo ciągnie się ponad 2 km. Opuszczamy wydmy krótkim, łatwym zjazdem na groblę, która przecina podmokłe łąki, dzielące puszczę od Leszna. Do miasta mamy około 4 km.  

Droga przez Arkadię

Startujemy na stacji kolejowej Rawka. Dawna wieś nazwana od przecinającej ją rzeki Rawki jest dziś peryferyjną dzielnicą Skierniewic. Jeśli później chcemy uniknąć poszukiwania przeprawy, najlepiej od razu biegnijmy lewym brzegiem rzeki w kierunku północnym. Uwaga, dolne odcinki dopływów, starorzecza i pasy gruntów na brzegach szerokości 10 m są objęte ochroną. Po 5 km, nasyciwszy oczy krajobrazem gąszczu nadrzecznych łęgów, zmieniamy kierunek na północno-zachodni. Lasami Puszczy Bolimowskiej docieramy do pałacu w Nieborowie (około 10 km od rzeki). Niestety, jest on nieczynny do końca lutego; można jedynie spacerować po parkach – otaczającym pałac ogrodzie francuskim i oddalonym 5 km parku angielskim Arkadia. W tym miejscu mamy dwie możliwości. Sportową (na nartach) – do Łowicza jest stąd około 7 km – albo rekreacyjną, pociągiem relacji Skierniewice–Łowicz. To drugie wyjście może się okazać konieczne, jeśli w Nieborowie zabawiliśmy dłużej w Oberży pod Złotym Prosiakiem, która kusi domową kuchnią. W Łowiczu, oprócz zabytków związanych z historią miasta i założonego w czasach napoleońskich Księstwa Łowickiego, warto obejrzeć dwie plenerowe ekspozycje dawnej kultury materialnej wsi łowickiej.

Na świętą Górę Jawor

Góry Hańczowskie to najbardziej „górski” region całego Beskidu Niskiego, teren niezwykle zróżnicowany pod względem kulturowym, religijnym i etnicznym. Na rozgrzewkę warto wybrać 2-kilometrową trasę z Wysowej na św. Górę Jawor. Do miasta dojeżdżamy samochodem, główna droga prowadzi obok drewnianej cerkwi św. Michała Archanioła, wzniesionej w  1779 r. By ją zwiedzić, wystarczy zapukać do męskiego domu zakonnego mieszczącego się naprzeciwko. Przy cerkwi znajduje się węzeł tras turystycznych. Zostawiamy auto i rozpoczynamy wędrówkę, kierując się w stronę wsi Blechnarka. Skręcamy w prawo, w drogę oznaczoną zielonym szlakiem. Przekraczamy rzekę Ropę i pokonujemy początkowo strome 700-metrowe podejście łąkami. Skręcamy w lewo, na szlak wytyczony czerwono-białymi kwadracikami. Trzeba wykazać się czujnością. Brakuje tu drzew, aby dobrze oznakować trasę, bo mała tabliczka z napisem „na Jawor” jest słabo widoczna, a zawiane śniegiem pola utrudniają odnalezienie drogi. Biegniemy pod górę, mijając po prawej stronie trzy samotne sosny. Po około 300 m docieramy do skrzyżowania tras, wybieramy drogę na wprost. Kierujemy się dalej w górę, wzdłuż głębokiego potoku. Od tego miejsca do kapliczki na górze Jawor pozostało do pokonania zaledwie 500-metrowe podejście. Spragnionym kolejnych wrażeń narciarzom można polecić nieco dłuższą trasę, prowadzącą spod cerkwi w Wysowej. Pierwsze kroki należy skierować na zielony szlak na Kozie Żebro, który pomoże trafić na drogę biegnącą przez Dolinę Łopacińskiego. Dalej trzymamy się już żółtych, rowerowych oznaczeń, które doprowadzą nas aż do wsi Hańczowa. Trasa kończy się nieopodal XVIII-wiecznej cerkwi i domu proboszcza łemkowskiej parafii. – Marcin Branas
  • Długość trasy 2–20 km
  • Warto dowiedzieć się, które drogi leśne i szlaki są otwarte
  • Leśnictwo Hańczowa: 18 353 20 06.
 

W Kotlinie Orawskiej

Trasa biegnie przez wschodnie partie Podtatrza, pograniczem Podhala i polskiej części Spisza. Zaczynamy w centrum Nowego Targu, skąd dotrzemy do mostu na Białym Dunajcu i prawym brzegiem rzeki będziemy zmierzać na południe, do widocznej z daleka ściany lasu. Biegnąc wzdłuż niej na wschód, trafiamy na skraj torfowiska Bór na Czerwonem (z Nowego Tragu 3 km). Dalej przez łąki, utrzymując kierunek południowo-wschodni, zmierzamy do szosy nr 49 z Nowego Targu do Zakopanego. Przez mostek na Czerwonym Potoku przedostajemy się na drugą jej stronę i po kilku minutach stajemy w centrum Gronkowa (4 km od torfowiska; skrzyżowanie z drogą z Szaflar). Stąd polną drogą jedziemy na wschód. 2 km za Gronkowem ujrzymy porośniętą sosnami Cisową Skałę, wyrastającą 55 m ponad otaczające łąki. Stąd po 3 km dotrzemy przez łąki do Przełomu Białki. Na wierzchołek Obłazowej można wejść bez nart, ale bywa tu ślisko. W południowej ścianie góry znajduje się jaskinia, w której odkryto bumerang z ciosu mamuta mający 23 tys. lat, ludzki szkielet sprzed 20 tys. lat, krzemienne narzędzia oraz kości niedźwiedzia jaskiniowego i reniferów. Zmieniamy kierunek na południowy i biegniemy wzdłuż szosy z Nowej Białej do Trybsza. W 1567 r. wzniesiono tu niewielki kościół św. Elżbiety z polichromiami z 1647 r. Przekraczamy most na Białce i sunąc wzdłuż szosy do Łapsz i Niedzicy, docieramy do szerokiej polnej drogi, która prowadzi do dolinki Durścińskiego Potoku. Stąd możemy biec dalej na wschód, do Dursztyna (4 km z Trybsza). Ciekawiej jest jednak skręcić w dół potoku, na północ, i dobiec do wsi Krempachy (7 km z Trybsza). Centralne miejsce zajmuje XVI-wieczny kościół św. Marcina – świątynia o gotyckiej bryle z dzwonnicą ozdobioną renesansową attyką.

Bieg z karabinkiem

Jamrozowa Polana to jedno z najlepszych miejsc do uprawiania narciarstwa biegowego w Polsce. Można tu również postrzelać z karabinka sportowego na profesjonalnej strzelnicy. Zarzucam broń i ruszam w trasę. Na początek wybieram około 3-kilometrową pętlę wiodącą przez lasy za polaną. Pierwsze wyzwanie to podbieg do mostka nad rzeczką. Łatwizna. Dopiero wtedy dostrzegam, że czeka mnie kilkadziesiąt metrów stromego zjazdu. Staram się nie nabierać prędkości, ale to niemożliwe. Pędzę niczym Tomasz Sikora po medal. Na zakręcie próbuję hamować pługiem, ale drewniane deski bez metalowych okuć nie pozwalają zakrawędziować jak narty zjazdowe. Jazdę wzbogacam więc o niekontrolowany układ choreograficzny w postaci młynka rękami i wiatraka nogami. Dalej droga wiedzie przez las, potem wypadam na otwartą przestrzeń. Wreszcie dojeżdżam do strzelnicy. Na stanowiskach z miękkiej gumy czeka sprzęt gotowy do strzału. Trener nie spuszcza z oczu ćwiczących tu zawodników – we wprawnych rękach karabinkiem można z odległości 50 m dosięgnąć celu wielkości paznokcia. Ruszam na kolejną pętlę, tym razem 1250-metrową. W okresie międzywojennym polana tętniła życiem. Były tu tor saneczkowy, skocznia narciarska, a nawet tor bobslejowy. Potem ośrodek podupadł i dopiero pod koniec lat 80. XX w. wybudowano centrum narciarstwa klasycznego i biathlonu. Dziś władze pobliskich Dusznik inwestują w Jamrozową Polanę niemałe pieniądze. Ścieżki biegowe pokryto asfaltem, latem można tu jeździć na rolkach i rowerach.” – Paweł Kempa

Jakuszyce

O tej dzielnicy Szklarskiej Poręby słyszał każdy, kto choć odrobinę interesuje się narciarstwem biegowym. Jest tam rozgrywany Bieg Piastów (w tym roku 3–7 marca). Na Polanie Jakuszyckiej biorą początek szlaki wiodące stokami Gór Izerskich, m.in. do centrum Szklarskiej Poręby czy schroniska Orle. Narciarze mają do dyspozycji około 80 km przygotowanych tras (na wielu są założone tory do jazdy stylem klasycznym) o różnym stopniu trudności. Najbliżej polany znajdują się trasy wyczynowe, z homologacją Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Najbardziej malownicze trasy biegną wokół Cichej Równi. Dobry dla początkujących, a przy tym ładny widokowo jest np. szlak wiodący do Rozdroża pod Cichą Równią, a następnie do Jeleniej Łąki.
  • Wypożyczenie nart, butów i kijków na Polanie Jakuszyckiej – 30 zł za dzień
  • www.jakuszyce.info.pl
 

Bieg Marcialonga

Trasa prowadzi doliną rzeki Avisio, łącząc znane ośrodki narciarskie Dolomitów Val di Fiemme i Val di Fassa. W styczniu co roku ścigają się nią (w tę i z powrotem) setki uczestników biegu Marcialonga. Szlak przygotowany jest do biegu techniką klasyczną i krokiem łyżwowym. Startujemy w Cavalese, głównej miejscowości Val di Fiemme. Otaczające je gęste lasy są ozdobą doliny i źródłem dochodów (drewno i owoce leśne na owocowe likiery). Początkowo nad trasą wznosi się od północnej strony masyw postrzępionego, skalistego Latemaru (2814 m n.p.m.), pierwsze od tej strony wielkie gniazdo Dolomitów, z największym kompleksem narciarskim w dolinie. Stąd biegniemy w górę doliny, mijając Téséro. Warto tam zajrzeć, jednak by się dostać do wioski, trzeba się wdrapać pod górę. Następnie docieramy do miejscowości Ziano di Femme. Po 3,5 km dojedziemy do Predazzo – na tutejszej skoczni trenują również nasi zawodnicy z Adamem Małyszem na czele. Miasteczko ma przepiękne zaułki ze starymi kamienicami, których zewnętrzne ściany ozdobione są freskami. Najstarsze pochodzą nawet z XVI w. Za Predazzo wpadamy w węższy odcinek doliny. Po północno-zachodniej stronie wciąż mamy stoki Latemaru, od wschodu ograniczają dolinę stoki kolejnego gniazda Dolomitów, Cima Bocche (2745 m). Przed nami najdłuższy odcinek, do Moeny (9,5 km). Malownicza starówka jest niewielka, ale na rynku jest tak dużo lokali, że trudno się zdecydować, gdzie zjeść zasłużony obiad.

Na słowackie pierogi

Zaczynamy pod gospodą Spišský salaš nieopodal miasteczka Spišské Podhradie, przy szosie z Lewoczy do Preszowa (12 km za Lewoczą). Biegniemy na północ przez niewielki lasek na odkryty grzbiet z kaplicami kalwaryjskimi. Kierujemy się na wschód, do zachodniej bramy otoczonej murami Spišskej Kapituly, siedziby biskupów. Górują nad nią wieże katedry św. Marcina. Główną uliczką biskupiego zespołu suniemy do bramy po wschodniej stronie. Gdy ją przekroczymy, ujrzymy w dole miasteczko Spišské Podhradie i wznoszące się nad nim ruiny zamku Spišsky hrad, jednego z największych w środkowej Europie. Drogą albo łąkami podbiegamy stamtąd pod główną bramę. Zamczysko powstało na przełomie XI i XII w., później było przebudowywane. (Niestety, od 1 stycznia do 31 marca muzeum jest zamknięte). Spod bram zamkowych drogą na południe wychodzimy na Drevenik (609 m), rozległy płaskowyż najeżony wapiennymi skałkami i poprzecinany skalnymi rozpadlinami krasowymi. Klucząc między skałkami i wąwozami, biegniemy wzdłuż wschodniego skraju płaskowyżu. Zjeżdżamy wprost na wiejskie łąki. Wszystkie drogi prowadzą stąd do centrum wsi Žehra i kościoła (4 km od zamku). Do Spišskego Salašu możemy wrócić, obiegając Drevenik oraz zamek łąkami po wschodniej i północnej stronie. Budowla prezentuje się z tamtej strony szczególnie okazale. Tym wariantem do Podhradia jest około 7 km; wraca się przez kompleks Kapituly (3 km).  

Z pieca do łaźni

Wycieczka na biegówkach czy śladówkach pozwoli z nieco innej perspektywy spojrzeć na najsłynniejszy zimowy region Czech.Trasa pokrywa się z fragmentem długiego, zorganizowanego specjalnie dla biegaczy szlaku zwanego Krkonoška cesta. Przygotowany ślad dla poruszających się krokiem klasycznym i wyrównana bieżnia dla jadących krokiem łyżwowym wyznaczają tablice z biało-czerwonymi rombami. Narty zapinamy w kurorcie Pec pod Snežkou. Jeśli chcemy sobie zaoszczędzić podbiegania, możemy skorzystać z wyciągu krzesełkowego na grzbiet Černej hory. Jedziemy odkrytym grzbietem, potem na wierzchołek. Trzymamy się głównego szlaku, aż trafimy na skraj lasów nad Janskimi Laznami. Niezbyt stromymi trasami zjedziemy w dół, do kurortu Janské Lázne (około 4 km). Dalej bieg przez kurort do miejscowości Černy Dul. (około 7 km) i doliną między szczytami Černá hora i Špicak (4 km, zjazd około 2 km). Trasa wcale nie jest monotonna, nie biegniemy po bezdrożach ani pustej okolicy. Na szlaku mijamy liczne boudy, schroniska z czeskimi daniami.

Harce w Górach Harzu

W Wernigerode bierzemy narty w dłonie i wsiadamy w stuletnią parową ciuchcię Harzer Schmalspurbahn. Dotrzemy nią na szczyt Brockenu (1142 m n.p.m.). Niegdyś sądzono, że na tym osnutym chmurami wierzchołku goszczą czarownice. Teraz powstało tam muzeum z symulatorem lotu na miotle. Po zabawie w wiedźmy zielonym szlakiem jedziemy do kurortu Bad Harzburg (około 10 km). Tam zmieniamy szlak na niebieskie koła i już bardziej wyrównanym terenem na skraju lasów biegniemy na zachód, do miasteczka Goslar (około 12 km). Na rynku warto wsłuchać się w miejskie kuranty z korowodem historycznych postaci. Są tam i rycerze twórcy nowożytnego państwa niemieckiego Henryka I Ptasznika, i górnicy z Rammelsbergu. W Goslar zobaczyć też można najstarszą niemiecką rezydencję cesarską – Kaiserpfalz