Urmia kurczy się w zastraszającym tempie. Największe jezioro na Bliskim Wschodzie, trzeci co do wielkości słony akwen śródlądowy świata, jeszcze na początku lat 90. był dwukrotnie większy od Luksemburga. Dziś zajmuje zaledwie 10 proc. pierwotnej powierzchni.
 

Zbiornik to część złożonego ekosystemu. Stanowi przystań dla migrujących ptaków, w tym flamingów i pelikanów, jest środowiskiem życia słonaczka – rzadkiego gatunku skorupiaka. Zasolenie wód jeziora stało się jednak już tak duże, że nawet on jest zagrożony wyginięciem. Biało-szara, chrzęszcząca pod nogami kryształami soli pustynia utworzyła się w miejscu cofającego się akwenu. Stanowi zagrożenie dla okolicznego rolnictwa – niesiona wiatrem sól wypala uprawy. Po kwitnącym tu niegdyś przemyśle turystycznym pozostało tylko wspomnienie.
 

O ile 20 lat temu przyjezdni ściągali tłumnie, żeby zażywać kąpieli w leczniczych wodach i błotach, dziś tylko mieszkańcy pobliskich miast, Urmii i Tabrizu, wpadają tu na weekend, żeby zrelaksować się w słonej mazi. Południowa część jeziora, teraz zupełnie wyschnięta, jest pełna „pamiątek” po niegdysiejszej świetności regionu: prowadzących donikąd pomostów czy zardzewiałych statków wycieczkowych tkwiących nieruchomo na suchej równinie. Ekolodzy i mieszkańcy okolic Urmii, głównie Azerowie i Kurdowie, od lat bezskutecznie starają się wymóc na irańskim rządzie kroki, które miałyby szansę powstrzymać postępującą degradację tego niezwykłego jeziora. Jego wysychanie nie jest bowiem skutkiem globalnego ocieplenia i susz – spowodowane jest wynikiem źle prowadzonej gospodarki rolnej i melioracyjnej. Doczekali się obietnicy prezydenta Hasana Rouhaniego, który przyrzekł przeznaczyć 5 mld dol. na regenerację okolic jeziora. Trzy prowincje okalające akwen połączyły siły w wysiłkach opracowania długotrwałych planów ograniczających budowę tam, zarządzania istniejącym zbiornikiem i regulacją rolnictwa. Ale to wciąż za mało. Na razie jedynym efektem zainteresowania rządu problemem, szeroko komentowanym przez światowe media, były aresztowania domagających się ochrony Urmii aktywistów!
 

Mimo tego, że okolice akwenu od lat 70. są parkiem narodowym i figurują na liście chronionej biosfery UNESCO, wiele wskazuje na to, że Urmia może podzielić los Jeziora Aralskiego – największego na świecie słonego jeziora, niemal kompletnie wysuszonego przez prowadzone w jego sąsiedztwie uprawy zawsze spragnionej wody bawełny. Dziś to symbol ekologicznej katastrofy i prowadzonej przez władze sowieckie wyniszczającej gospodarki wodnej. Sytuacja irańskiego jeziora jest o tyle dramatyczna, że jego okolice są dość gęsto zaludnione, a słone burze mają fatalny wpływ na zdrowie mieszkańców: powodują między innymi zaburzenia oddychania i choroby oczu. Naturalne spa stało się zatem tykającą, ekologiczną bombą. Jeżeli Iran, przy pomocy organizacji międzynarodowych, nie wdroży szybko skutecznego programu konserwacji, po Urmii zostanie tylko sól i groźna dla życia pustynia.
 

Tekst: Zuzanna O’Brien
 

Zdjęcia: Hossein Fatemi/Panos Pictures
 

 


Zobacz nasz nowy cykl "Warto spróbować"! W pierwszym odcinku uczymy się LANDKITE, próbujemy, testujemy, sprawdzamy co to buggy oraz pokazujemy jakich błędów unikać i dlaczego WARTO SPRÓBOWAĆ właśnie tej dyscypliny sportu.