Tubravić to niewielka wieś w zachodniej części Serbii. To tam znajduje się Kościół Świętego Michała Archanioła Tubravić, znany również pod nazwą Valjevska Gračanica - miejsce kultu lokalnej, bardzo religijnej ludności.

Tomasz Stachura - trójmiejski nurek po raz pierwszy usłyszał o tym miejscu od zaprzyjaźnionego nurka - Jarka Kura. „Historia, którą usłyszałem od razu mnie zafascynowała, wiedziałem, że to będzie kolejny temat na wyprawę. Z doświadczenia wiem, że miejsca zalane nie pozostają długo zachowane w tak idealnym stanie. Tym bardziej chciałbym to udokumentować, zbadać i przede wszystkim zobaczyć osobiście.”

Cerkiew sukcesywnie podtapiana, znalazła się całkowicie pod wodą w marcu 2016 roku. Nastąpiło to w związku z budową zapory Rovna, która powstała pomimo licznych protestów lokalnej ludności. Kontrowersje wokół jej zalania do dziś budzą olbrzymie emocje.

Mieszkańcy wsi chcieli, aby budynek został zachowany, ponieważ wierzą, że zdarzają się w nim cuda. Grupa wierzących od miesięcy gromadzi się na pobliskich wzgórzach odprawiając modlitwy. Uważają, że zatopienie kościoła jest sprzeczne z wolą Boga, a wśród lokalnej ludności krążą historie o nagłych i niewyjaśnionych wypadkach wśród tych, którzy bezpośrednio budowali tamę, przyczyniając się do zalania cerkwi.

Tomasz Stachura od wielu lat uczestniczy i przewodzi międzynarodowym projektom eksploracyjnym.  Dzięki wykonanym przez niego podwodnym zdjęciom została stworzona unikatowa mozaika szwedzkiego wraku "Mars Makalös", okrętu zatopionego w XVI wieku na Bałtyku. Stachura przy tym projekcie zrobił ponad 1200 zdjęć, jego praca została doceniona przez liczne media, pojawiła się na okładkach magazynu National Geographic w Niemczech, Szwecji, Hiszpanii, Portugalii i Polsce. Od kilku lat organizuje ekspedycje poszukiwawcze „Santi Odnaleźć Orła”, mające na celu odkrycie legendarnego polskiego okrętu ORP „Orzeł”. Tym razem w serbskiej wyprawie będą towarzyszyli mu dwaj zaprzyjaźnieni nurkowie: Łukasz Piórewicz, Jacek Kapczuk oraz lokalny nurek – Petkovic Matija.

Grupa Stachury, pomimo silnego oporu miejscowej ludności uzyskała wszelkie niezbędne pozwolenia umożliwiające legalne nurkowanie w zatopionej cerkwi. Liczą, że pomimo trudności, uda im się przeprowadzić rzetelną inwentaryzację, udokumentować piękne, nadal w pełni zakonserwowane ikony. „Zależy nam na pokazaniu rzeczywistego stanu cerkwi, myślę, że jest to niezmiernie istotne dla lokalnej ludności. Nie udało im się nas zniechęcić, trochę pomogły słowiańskie korzenie” - dodaje Stachura.

Jak się okazało na miejscu, wyzwanie wcale nie jest łatwe: „Pada deszcz i jak na ten region  jest dość zimno (6 stopni) . Woda w jeziorze ma przejrzystość tylko  jeden metr. Na początku  mieliśmy problemy ze znalezieniem budynku pod wodą. Dopiero drugiego dnia udało nam się go zlokalizować. Najgorsze jednak było to, że woda poniżej 7 metra praktycznie była nieprzejrzysta  -  nie można było zobaczyć własnych rąk, a co dopiero zrobić zdjęcia  Musieliśmy skupić się na robieniu zdjęć wyższych partii cerkwi, a zwłaszcza krzyża na dachu. Do środka mimo paru podejść, nie chcieliśmy wchodzić, bo było to dość niebezpieczne . Robimy jak najwięcej zdjęć z powierzchni i rozmawiamy z miejscowa ludnością, aby poznać dokładnej historię świątyni”.

Czekamy na kolejne wieści!

Projektowi patronuje National Geographic Polska.