Oglądana z wysoka, linia brzegowa północnej części Morza Tyrreńskiego, gdzie wody jego łączą się z wodami Morza Liguryjskiego jest niezmiennie szarożółta. Na zdjęciach satelitarnych wyróżnia ją w pobliżu portu Livorno jedynie biały fragment długości 4 km. Tam właśnie swoje odpady produkcyjne od kilkudziesięciu lat składuje fabryka chemiczna firmy Solvay. Powstaje tam węglan sodu do produkcji szkła oraz, stosowana m.in. w kuchni, soda oczyszczona.

- Znaleźliśmy to miejsce na Google Maps. Powiedziano mi, że swój kolor plaża zawdzięcza pobliskiemu producentowi sody i nie ma się czego bać – holenderska turystka Lieuya wyznała agencji AFP. Znaki zapewniające o bezpieczeństwie kąpieli wystawione przez agencję ochrony środowiska Arpat można znaleźć niemal na całej długości plaży. Tylko w jednym miejscu widnieje tabliczka o groźnych prądach morskich. Brak informacji o unikaniu kontaktu z białym płynem usuwanym z fabryki wprost do morza.

Zakład chemiczny zdecydowanie zaprzecza, że zatruwa środowisko. Dyrektor grupy Solvay przekonuje dziennikarzy o nieszkodliwości osadów. – Jedyne co opuszcza fabrykę to proszek pozostały po zmieleniu skał wapiennych. Substancja niegroźna, ale odpowiadająca za kolor piasku. Piękne niebieskie wody to po prostu efekt promieni słonecznych padających na pokryte wapieniem dno morza – wyjaśnia Davide Papavero.

Obrońcy środowiska naturalnego oskarżają korporację, zatrudniającą w 61 krajach blisko 25 tys. osób, o niszczenie pobliskich wapiennych wzgórz. Z kolei Maurizio Marchi ze stowarzyszenia Medicina Democratica ”białą plażę” nazywa toksycznym wysypiskiem śmieci. Zajmujący się od lat poczynaniami firmy Solvay lokalny dziennikarz Manolo Morandini uważa, że w oskarżeniach o szkodliwości odpadów jest tylko część prawdy.

- Wątpliwości pana Marchi byłyby kiedyś jak najbardziej uzasadnione. Faktycznie, w latach 80-tych XX wieku to była toksyczna plaża. Ale cykl produkcyjny sody z zastosowaniem rtęci i innych metali ciężkich został już dawno zmieniony – mówi reporter dziennika ”Il Tirreno”. – Dziś to jedynie sztuczny twór, który przypadkiem dostarcza turystom namiastkę karaibskiego raju.

Jan Sochaczewski