Zabawa w klisze

- Tak naprawdę dopiero od paru lat trochę więcej myślę, kiedy robię zdjęcia - śmieje się Łukasz Chrobak. W myśleniu "trochę więcej" mieści się uważność na detale, koncepcja kompozycji i świadome wykorzystanie sprzętu. A może przede wszystkim wykorzystanie sprzętu? W końcu to od zakupu starego aparatu wszystko się zaczęło.

Początek przygody z fotografią analogową był dość prozaiczny. Chrobak chciał zgłębić tajniki fotografii i zrobić to jak najmniejszym nakładem kosztów. Udało się -  pierwszy przemyślany zakup aparatu stanowił wydatek rzędu 30 zł. Było to niezawodne, proste analogowe body ze starym, jasnym obiektywem stałoogniskowym.

- Najlepsze jest to, że w tym wszystkim można dłubać, grzebać, kombinować. Bez żalu, że coś się zepsuje. Nakładki na obiektyw zmieniające bokeh w gwiazdki, serduszka, cokolwiek, własny adapter tilt-shift, mocowanie odwrotne obiektywu do makrofotografii, montowanie lornetki na obiektyw do fotografowania przyrody/zdjęć Księżyca, czy kamera otworkowa - nie mówiąc o zostawianiu aparatu na całonocne naświetlanie gdzieś w trawie. Mógłbym tak długo wymieniać.

 

Cierpliwość i przemyślane decyzje

Poza całą zabawą w sprzęt jest jeszcze jedna wartość dodana fotografii analogowej. Mając do dyspozycji kilkanaście, kilkadziesiąt klatek, musimy dłużej zastanowić się zanim naciśniemy spust migawki.

- To najlepsza nauka. Zapamiętujemy, ile pracy kosztowało dane zdjęcie i dlaczego wyszło lub nie wyszło - tłumaczy fotograf i dodaje - Po czasie doceniłem też zalety klisz - rozpiętość tonalna barw, odcieni. A to wszystko za śmieszne pieniądze.

 

Atlas na kliszy

Chrobak  traktuje fotografowanie jako jeden ze sposobów na wspomaganie pamięci. Zdjęcia pomagają mu potem w opowiadaniu historii z podróży. A z podróży czynią dodatkowe wyzwanie. Z większa uważnością przygląda się temu dookoła.

Tak też było podczas ostatniej podróży do Maroka. Z pięciodniowego trekkingu z wejściem na Toubkal fotograf przywiózł zupełnie wyjątkową galerię - góry Atlas utrwalone na kliszy. Tego nie zobaczycie nigdzie indziej.