Chodzi o nieznany dotychczas system kanionów - o długości ponad tysiąca kilometrów, miejscami głębokich na kilometr - porównywalnych pod względem głębokości z Grand Canyon w USA, choć wiele razy dłuższych - informują badacze.
 

Zastrzegają, że odkrycie wymaga potwierdzenia na podstawie bezpośrednich pomiarów. System kanionów składa się z łańcucha prostych i poskręcanych form, przykrytych lodowcem o grubości kilku kilometrów. Jest zlokalizowany w jednym z najsłabiej zbadanych miejsc na naszej planecie: Ziemi Księżniczki Elżbiety w Antarktydzie Wschodniej. Liczba prowadzonych tam pomiarów grubości lodu była tak niewielka, że sami naukowcy zaczęli ten obszar określać terminem "biegun niewiedzy".
 

Choć nie widać go gołym okiem, krajobraz pod lodem można zidentyfikować nawet na powierzchni lodowca. Delikatne ślady w miejscach, w których biegną kaniony, można zaobserwować na obrazach satelitarnych zgromadzonych przez NASA, ESA oraz US National Snow and Ice Data Center - twierdzą autorzy odkrycia.
Niewielkie fragmenty kanionów lokalizowano również za pomocą badania metodą RES (radio echo sounding), w ramach której fale radiowe wysyłane są przez lód i śnieg, co pozwala stworzyć mapę ukształtowania leżących poniżej skał.
 

Te rozciągnięte formy mogą biec od środka Ziemi Księżniczki Elżbiety na Antarktydzie, aż do wybrzeża w pobliżu Oazy Vestfold i szelfu lodowego Antarktydy Zachodniej - sugerują autorzy badania na stronie Durham University.
 

Kaniony mogą się łączyć z nieodkrytym dotychczas jeziorem podlodowcowym, ponieważ powierzchnia lodu w jednym z miejsc ma bardzo podobne cechy, jak powierzchnia nad lepiej znanymi, dużymi jeziorami podlodowymi. Dane pozwalają sądzić, że jezioro może zajmować obszar do 12,5 km kw. (ok. 10 razy mniej niż Śniardwy).
 

Obecnie prowadzone są obserwacje z samolotów. Bardziej rozległe badania metodą RES mają pomóc w stanowczym potwierdzeniu istnienia i ustaleniu wielkości kanionów oraz jeziora.
 

Główny autor badania, dr Stewart Jamieson z Wydziału Geografii na Durham University zauważył, że Antarktydę znamy dziś słabiej niż powierzchnię Marsa. Tymczasem kontynent ten jest ważny ze względu na wpływ na procesy związane z klimatem.
 

"Stabilności tego słabo zbadanego kontynentu zagraża globalne ocieplenie. Wszystkie państwa muszą szybko ograniczyć emisje gazów cieplarnianych i zmniejszyć swój niszczycielski wpływ na zmiany klimatu" - podkreślił jeden z autorów badania, prof. Martin Siegert z Grantham Institute w brytyjskim Imperial College London.
Dna mórz i ziemie pokryte grubą warstwą lodu co pewien czas dostarczają kolejnych geologicznych niespodzianek. Dokładnie rok temu naukowcy poinformowali o odkryciu równie potężnego kanionu (również pod lodem) w zachodniej części Antarktydy. W 2013 r. inna grupa badaczy informowała o kanionie namierzonym pod lodem Grenlandii. Jest on długi na co najmniej 750 km, a jego głębokość miejscami sięga 800 m.
 

Źródło: PAP