Prześcigają się w propozycjach atrakcyjnego spędzenia tej niezwykłej nocy np. w Czechach, na Słowacji, w Afryce czy w Chinach. Przyjaciele też nie pozostają bierni. Telefony zaczynają dzwonić i każdy w tej samej sprawie: co robimy w Sylwestra? Impreza w domu, wspólna zabawa w plenerze czy wyjazd na narty do Zakopanego? Co wybrać? Dla leniwych
Ta opcja dotyczy wszystkich tych, którzy nie lubią ruszać się z domu. Strój obowiązuje wówczas swobodny i całkowicie dowolny. Co możemy robić? Oglądać telewizję, jeśli oczywiście będzie coś interesującego; oglądać filmy wypożyczone z wypożyczalni; słuchać radia; grać na komputerze; iść spać i obudzić się już w nowym 2010 r.  

Dla lubiących domowe zabawy

Ta opcja Sylwestra dotyczy wszystkich, którzy lubią się bawić, ale niekoniecznie na wielkich  i hucznych balach. Wystarczy, że zorganizujemy naszą paczkę i urządzimy zabawę w domu. Wcale nie oznacza to jednak, że nie można zaszaleć i zorganizować imprezy np. tematycznej typu: „Niech żyją lata 70. i 80.”, „Szalone rytmy latynoskie”, „Bohaterowie niemego kina” itd. Wystarczy przygotować kanapki, sałatki, no i oczywiście drinki i można dobrze się bawić do wczesnych godzin porannych.

Dla aktywnych
Siedzeniu w domu mówimy: nie! Zorganizowanej imprezie mówimy: nie! Drogiej zabawie na wielkim balu mówimy: nie! Zwariowanemu kuligowi za miastem mówimy TAK! Co jest nam potrzebne? Przede wszystkim grupa dobrych przyjaciół, ciepłe ubranie, sanki i … koń, który będzie nas ciągnął. Bigos pakujemy w termosy, kiełbaski i chlebek na ognisko wkładamy do toreb. Szampan chłodzi się w śniegu, a w garnku, wiszącym nad ogniskiem, szykujemy grzańca z miodem. A co jeśli prognozy pogody się spełnią i nie będzie w tym roku śniegu w Sylwestra 2010? Wówczas można spróbować szczęścia na jednej z organizowanych przez urzędy miast imprez plenerowych. Jeśli nie lubicie swojego miasta, wystarczy kupić bilet kolejowy i ruszyć do Krakowa, Torunia, Warszawy czy Trójmiasta.

Dla zakręconych
Ta opcja dotyczy tylko tych, którzy mają otwarty umysł i są szaleni. Linie lotnicze i kolejowe bardzo często organizują w ostatnich dniach grudnia ciekawe promocje. Za 50 euro można pojechać np. koleją do Wiednia lub Berlina. Za podobną cenę możemy polecieć do Rzymu lub Paryża. Tam i z powrotem. 24 godziny szaleństwa, na które składa się tyle samo godzin podróży, co godzin dobrej zabawy w innym państwie. Gdy w ciągu następnych kilku dni znajomi zapytają nas, co robiliśmy w Sylwestra 2010, możemy wtedy odpowiedzieć z niewymuszoną nonszalancją: - Wiataliśmy Nowy Rok 2010 w Wenecji …

Dla lubiących odrobinę luksusu
Surdut, frak czy garnitur? Suknia bez pleców, z trenem czy z dekoltem wykładanym na ramiona? Czerwień, czerń, złoto, a może srebro? Kok, rozpuszczone włosy, a może lekko upięte do góry? Makijaż ostry czy delikatny? Sztuczne rzęsy czy zaufać tym, którymi już dysponujemy? Przed wyprawą na salę balową czeka nas wiele frapujących przygotowań. Jednak już późną, wieczorową porą, gdy taksówka zawozi nas na ten wymarzony bal, wkraczamy na parkiet wspaniali, pachnący i piękni. W rytm walca, tanga lub polki, bo kotylion chyba już wyszedł z mody, wirujemy do piątej nad ranem. Ach, te bale!

Dla zwolenników śnieżnego szaleństwa
Wiele osób uważa, że zimą koniecznie trzeba jeździć na nartach. I właśnie do tych wszystkich zwolenników białego szaleństwa, kierowane są oferty sylwestrowe m.in. w Zakopanym, Szklarskiej Porębie czy Bukowinie Tatrzańskiej. Jak taki sylwester będzie wyglądał zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Do wyboru mamy: kuligi z pochodniami, nocne ogniska, zabawę przy udziale lokalnych kapel i zespołów tanecznych.

Dla tych, co bez morza ani rusz
Czy może być coś bardziej ekstremalnego od powitania sylwestra na otwartym morzu? Ogromny prom buja się na wysokich falach, wiatr hula za oknem, liny skrzypią i piszczą, a my uczestniczymy w balu kapitańskim. Między jednym a drugim daniem, między tańcami i popisami wodzireja, możemy wsłuchać się w niezwykłe opowieści starych wilków morskich. Nasza noc sylwestrowa 2010 nabiera zupełnie innego charakteru. Zwłaszcza wtedy, gdy partnerka cierpi na chorobę morską!

Dla złaknionych przygody w dalekich krajach
U nas zimno, śnieg, a najpewniej deszcz i błoto. Na Bali, w Tajlandii czy Chinach cieplutko, egzotycznie i kolorowo. Wystarczy, że udamy się do ulubionego biura podróży, wybierzemy ofertę, kupimy ją, spakujemy walizki i na kilka lub kilkanaście dni oderwiemy się od codzienności. A po powrocie, pełni energii, będziemy w stanie przeciwstawić się wszystkim problemom, jakie mogą na nas czekać w nowym roku 2010.
      
Tekst: Agnieszka Budo