Przywykliśmy do tego, że w niektórych krajach wręcz trzeba się targować. W Polsce jednak większość cen jest z góry ustalona, a my przywykliśmy do tego stanu rzeczy.  Okazuje się jednak, że Polak potrafi. Przedstawiciele branży hotelowej zgodnie przyznają, że aż 30% klientów próbuje się targować podczas dokonywania rezerwacji w hotelu. Serwis gazeta.pl opisuje następujący przypadek:

Polscy turyści przebywający w Hiszpanii, znaleźli w Internecie ofertę pokoju w hotelu za 58 euro. Na miejscu okazało się jednak coś zupełnie innego: recepcjonista stwierdził, że ten sam pokój kosztuje 70 euro. Ostatecznie, po krótkiej dyskusji, sprzedał Polakom pokój za 50 euro. Wniosek? Polscy turyści nie tylko nie zapłacili zawyżonej stawki, jaką usłyszeli w hotelu, ale pokój kosztował ich jeszcze mniej niż w pierwotnej ofercie, jaką znaleźli w sieci. Oznacza to, że recepcjoniści mają prawo zejść z ceny: mają na to zezwolenie swojego kierownictwa.

Elastyczne kształtowanie cen sprzedaży to rozsądna decyzja, dzięki której łatwiej jest wypełnić pokoje hotelowe, a tym samym w ostatecznym rozliczeniu właściciele ponoszą dużo mniejsze straty. Wiadomo, nie w każdym hotelu można się targować, ale spróbować zawsze warto…