Z wykształcenia sinolog, historyk sztuki, ale także podróżniczka, odkrywca, autorka książek, audycji radiowych i blisko 300 filmów dokumentalnych. Z mężem Tonym Halikiem przemierzyła wszystkie kontynenty, realizując słynny program podróżniczy „Pieprz i wanilia”. Z Elżbietą Dzikowską rozmawia Martyna Wojciechowska.

Z czym kojarzy Ci się National Geographic?
Z poznawaniem świata. Po raz pierwszy zetknęłam się z magazynem w Meksyku w 1974 r. Spotkałam tam Tony’ego Halika. który prenumerowal hiszpańską edycję National Geographic. Byłam zafascynowana! Pracowałam wówczas w skromnych w porównaniu z nim Kontynentach, gdzie prowadziłam dział Ameryki Łacińskiej. Nawet nie marzyłam, że kiedyś świat National Geographic może być na wyciągnięcie ręki, że mogę być wiernym czytelnikiem tego wspaniałego pisma. Stałam się nim, gdy tylko dotarł do nas w polskim wydaniu.

Jakie tematy poruszane na łamach NG są Ci najbliższe: zdjęcia, obce kultury, natura, zwierzęta, cywilizacje, kosmos, astronomia, archeologia i paleontologia, tematy społeczne i kulturowe, wielkie wyprawy?
Jestem historykiem sztuki i siłą rzeczy najbardziej interesują mnie tematy związane z szeroko pojętą sztuką kontynentów. Zarówno współczesną, która w magazynie gości rzadziej, jak i dawną. Szczególnie pasjonują mnie nowe odkrycia, czy to w Ameryce Łacińskiej, Afryce czy Azji, uzupełniające naszą wiedzę o dawnych cywilizacjach. Cieszę się, że National Geographic ma środki, aby do nic docierać i kompetentnie relacjonować. Ważną częścią magazynu są
piękne zdjęcia. Bywa, że zazdroszczę ich autorom możliwości docierania do najodleglejszych zakątków globu, aby zdać nam relację z tych niezwykłych wypraw. Dokumentują świat, który się zmienia, globalizuje, ale ciągle jeszcze w wielu regionach posiada własną tożsamość. Warto ją zachować choćby na zdjęciach.

Gdybyś mogła wymyślić swój numer NG, o czym byłoby to wydanie?
Poświęciłabym go prawu konwergencji, która zaświadcza, że w podobnych warunkach powstają podobne zjawiska cywilizacyjne, zatem mentalnie świat jest jeden. Piramidy zbudowano w Egipcie, ale też w Ameryce Łacińskiej, w Kambodży. Podobne ubrania i ozdoby noszą ludy w Etiopii i Namibii, a także na Nowej Gwinei. To miejsca oddalone od siebie o tysiące kilometrów, pozostające bez kontaktu. Bursztyn, koral i turkus są nie tylko dekoracją, ale też amuletem i to na rożnych kontynentach. Dekoracje kolonialnych skrzyń z Meksyku przywodzą na myśl malowane kufry z polskiego Zalipia. Chciałabym, żeby National Geographic nad tym się zastanowił. Chętnie przeczytałabym też o tym, co nas różni, a więc o językach. Jak to się stało, że mieszkamy od siebie tak niedaleko – my, czyli Słowianie, Germanie, Romanie – a mówimy tak odmiennymi językami. Dlaczego każde plemię żyjące po sąsiedzku, np. na Nowej Gwinei, mówi inaczej. Co o tym decyduje, jak się te języki wykształcały?

Co daje nam wiedza o świecie?
Wiedza to nie tylko nauka geografii, etnografii, archeologii, filozofii, języków, rzeczy konkretnych, ale także tolerancji, pokory, empatii, szacunku dla innego. Bez ciągłej nauki nie ma rozwoju, nie ma nawet zastoju, jest tylko regres. Podróżujmy więc jak najwięcej.

Jakie wyzwania w dziedzinie eksploracji stoją dziś przed człowiekiem?
Do odkryć geograficznych dodać już pewnie można niewiele. Może etnografia i archeologia coś jeszcze dołożą? Zwłaszcza ta ostatnia, dzięki nowym metodom badawczym, które pozwalają łatwiej dotrzeć do przeszłości. Ale eksploracja to także kosmos. Ciekawe, co będziemy o nim wiedzieć za 20, 50, 100 lat? I nasz mózg – co jeszcze wymyśli, co odkryje? Będzie o czym pisać.

Naszą misją jest inspirowanie ludzi do dbania o planetę. Jak robić to dziś, w czasach wyjątkowo egocentrycznych?
Trzeba troszczyć się o naszą planetę, dla nas samych i przyszłych pokoleń. Ważne są rozwiązania polityczne i gospodarcze, ale najwłaściwszą drogą wydaje mi się edukacja. Trzeba od dziecka uczyć odpowiednich nawyków, żeby dbałość o Ziemię i jej przyszłość stała się tak naturalna, jak o zdrowie czy higienę. Musimy zmienić nasze myślenie, pozbyć się egoizmu lub choć trochę go zmniejszyć. W znacznej mierze to rola szkoły.