Co mógłbyś poradzić tym, którzy zaczynają swoją przygodę z fotografią?

Zawsze, gdy wybieramy się do kraju o odmiennej kulturze, religii czy języku, jesteśmy tam gośćmi, więc powinniśmy zachowywać się jak na gości przystało. Nie możemy dopuścić do tego, by ludzie, których fotografujemy poczuli się  – przepraszam za wyrażenie  –  jak małpy w zoo. Dlatego stawiam na kontakt osobisty. Uśmiech, słowo w miejscowym języku, wykazanie się znajomością obyczaju. Takie drobne gesty potrafią zdziałać naprawdę wiele, ludzie są gotowi się przed nami otworzyć i pozwolić nam na więcej.

Która z takich sytuacji najbardziej zapadła Ci w pamięci?

Jest ich naprawdę sporo. Kiedyś prowadziłem warsztat fotograficzny w Nepalu. Udało nam się dostać na buddyjską ceremonię zaślubin. Z początku trzymaliśmy się z boku i dyskretnie staraliśmy się robić zdjęcia bawiącym się gościom. Wkrótce jednak wszyscy dali nam do zrozumienia, żebyśmy poczuli się swobodniej. Zaczęli pozować do obiektywu, w pełni akceptując naszą obecność. Następnego dnia dostaliśmy wiadomość od nowożeńców, którzy w ramach podziękowania za sesję zdjęciową na weselu, zaprosili nas na kolację, w swoim prywatnym domu. Oczywiście takie sytuacje możliwe są tylko, gdy fotografujemy solo lub jesteśmy w niewielkiej grupie.

Powinno się w takim razie unikać większych, zorganizowanych wycieczek?

Absolutnie. Wielkie grupy turystów często wzbudzają niechęć okolicznych mieszkańców, w najlepszym razie są przez nich ignorowane. Ponadto, w ciągłym pośpiechu między jedną atrakcją turystyczną a drugą trudno zrobić dobre zdjęcia.

Z kolei małym grupom udaje się nawiązać kontakt z tubylcami. Przy odpowiednim podejściu i za ich zgodą, możemy wejść na chwilę w ich życie z aparatem. To wtedy powstają najlepsze ujęcia.

Jakie są najważniejsze rzeczy, o których musimy pamiętać fotografując ludzi?



Przede wszystkim poszanowanie dla innych. Jeśli ktoś mówi NIE, to znaczy NIE. Nam krzywda się nie stanie, jeśli nie zrobimy zdjęcia. Wydaje mi się, że kluczem do sukcesu w przypadku fotografowania ludzi jest zyskanie ich zaufania. Jeśli spędzimy z kimś sporo czasu, damy się poznać i polubić, nasze fotografie będą dużo ciekawsze niż gdy tylko „pstrykniemy” zdjęcie. Idealnym przykładem na to, że takie podejście popłaca jest choćby fotoreportaż Tomasza Tomaszewskiego o Romach. 



Czytaj też: Fotograf National Geographic o najważniejszych ujęciach w karierze. TOP 5 Marcina Dobasa [FOTOGRAF MIESIĄCA]


Czego można nauczyć się na prowadzonych przez Ciebie warsztatach?

Wszystko uzależnione jest od umiejętności fotografującego. Jedziemy oczywiście w małej grupie, więc znajduję czas dla każdego uczestnika wyprawy. Podstawą jest oszacowanie umiejętności i zwrócenie uwagi na popełniane błędy. Dopiero wtedy możemy skupić się na rozwijaniu warsztatu tak, aby uczestnik osiągnął znaczący progres. Wyjazdy są zróżnicowane więc każdy bez względu na to, czy fotografuje ludzi, krajobrazy czy zwierzęta może znaleźć coś dla siebie, a najpiękniejsze w tych fotowyprawach jest to, że zawsze jedzie grupa pasjonatów wzajemnie wymieniających się doświadczeniami i wiedzą.