Podsumowując tę dwutygodniową podróż można powiedzieć jedno: rzeczywiście potrzebna jest odwaga by tworzyć taki festiwal. Nie znajdziecie na nim muzyki ze stacji radiowych, znanych gwiazd telewizji, czy celebrytów internetowych. To jedno z niewielu wydarzeń kulturalnych, które pozostaje wierne swojej misji: "Zapraszamy zapomnianych i odrzuconych, aby usłyszeć ich głos."
 

W tym roku Brave (bo tak skracają jego nazwę stali bywalcy) miał kilka odsłon i przełamywał granice. Inauguracją był spektakl Teatru Pieśń Kozła z międzynarodową obsadą. Wśród kolejnych scenicznych propozycji widzowie mogli podziwiać między innymi balet osób niewidomych Blind Ballet Company, teatr aktorów z dysfunkcją słuchu. To nowość, bo w tym roku festiwal pochylił się nie tylko nad znikającymi i zagrożonymi kulturami, ale także nad wykluczonymi z powodu swojej niepełnosprawności. 
 

Inną granicą, którą przełamuje Brave, jest bariera sceny. Podczas spotkań żywej biblioteki oraz pogadanek klubowych widzowie mogli usiąść z festiwalowymi gośćmi i posłuchać ich opowieści, zadać pytania. Nie ma tu mowy o "gwiazdorce", za to sztuka jest o wiele mocniejsza, gdy można porozmawiać z twórcą.
 

Nowością w tym roku był także przegląd filmowy Brave: Forbidden Cinema. Jego zwycięzcą został gwatemalski film "Ixcanul" o plemieniu Indian Kakczikel, żyjących u podnóża czynnego wulkanu w Gwatemali. 
 

Co roku festiwalowi towarzyszy Brave Kids, czyli festiwal dla dzieci. W tym roku wzięło w nim udział aż 21 grup teatralnych z całego świata. Dzieciaki z różnych grup i krajów zawierają przyjaźnie na długie lata.
 

Tegoroczny Brave Festival mógł pochwalić się także rekordową liczbą sprzedanych karnetów - zarobiono 185 tysięcy złotych. Cały dochód zostanie przekazany międzynarodowej organizacji charytatywnej ROKPA niosącej pomoc ubogim i osieroconym dzieciom w Tybetańskiej części Chin.
 

Zobacz film podsumowujący festiwal!
 

 

Tekst : Błażej Grygiel