Jak z nut

Kika kilometrów od Sochaczewa, zaledwie pięćdziesiąt od Warszawy, na skraju Puszczy Kampinoskiej znajduje się Żelazowa Wola. To tu przyszedł na świat Fryderyk Chopin i tu znajduje się dziś odnowione muzeum – Dom Urodzenia Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli. Pewne jest, że zwiedzanie muzeum polskiego kompozytora będzie koncertowe. Preludium to recepcja, później dworek, następnie budynki Scherzo i Nokturn w głębi parku oraz mostki Polonez i Mazurek na rzece Utracie. Do tego muzycy przygrywający na fortepianach w czasie wiosennych koncertów w otaczającym dworek parku, który wraz z Domem Urodzenia Chopina tworzy spójną całość.

Po przekroczeniu progu dawnej oficyny dworskiej w Żelazowej Woli, przenosimy się do pierwszych latach XIX w. Wówczas mieszkali tu właściciele majątku – rodzina Skarbków, a razem z nimi rodzice kompozytora -  Justyna i Mikołaj Chopinowie. Sam budynek podzielony jest na dwie części: prawą, gdzie znajdowały się pokoje domowników i lewą, przeznaczoną na pomieszczenia dla służby. Podział stał się inspiracją dla scenariusza ekspozycji, która opowiada o wzajemnych relacjach dwóch zaprzyjaźnionych rodzin - Chopinów i Skarbków. We wnętrzu oficyny zrekonstruowano pokój dzienny Chopinów i męski gabinet Michała Skarbka. Znajdują się tu historyczne meble i liczne sprzęty z epoki. Muzeum jest też  jedynym miejscem, w którym zgromadzono tak wiele oryginalnych pamiątek po Chopinach.

Zwiedzanie kończymy w czasach współczesnych. Bowiem wystawa to także opowieść o samym muzeum, o ludziach którzy je tworzyli, o tym, czym pamięć o Chopinie jest dla innych – dla kolejnych pokoleń wielbicieli jego twórczości.

 

(Opracowanie: hg)