Rozpoczynając ten cykl piszę trochę wbrew sobie, bo chyba każdy ma jakiś swój zakątek, który ceni za ciszę i spokój jaki tam panuje. Niemniej kilkoma z nich postanowiłem się podzielić.
 

Wybierając się do Kowar nie nastawiałem się na jakieś ekstra wrażenia, gdyż jako młodzieniec odwiedziłem niemal wszystkie sztolnie, jaskinie i wyrobiska z okolic Dolnego Śląska. Zarówno te udostępnione turystycznie, jak i te niedostępne, bez odpowiedniego sprzętu. Niemniej to co zobaczyłem sprawiło, że podziemny świat kopalni odkryłem na nowo.
 

Zanim jeszcze dotrzemy do wejścia to już sama okolica obiektu pozwala odpocząć oczom od miejskich murów sycąc się zielenią górskich lasów i malowniczym potokiem przepływającym przy samym wlocie sztolni.
 

Zastanawiam się jak o tym wszystkim napisać, by nie zachować się jak kiepski recenzent filmu, który opowiada fabułę jeszcze przed obejrzeniem, ale spróbuję.
 

„Kopalnia Podgórze” została w możliwie jak najbardziej surowym stanie zachowana dla ruchu turystycznego. Nie spotkamy tam oświetlonych korytarzy tak typowych dla podobnych podziemnych tras. Już na początku małe zaskoczenie, bo przewodnik dał do ręki lampkę górniczą i w drogę.
 

Udostępniona obecnie część wyrobisk ciągnie się niemal kilometr w głąb góry, a że mowa o kopalni gdzie wydobywano uran, więc nie ma typowych górniczych obudów tylko bezpośredni kontakt z litą skałą. Trochę to dla niektórych osób jest przytłaczające. Zwłaszcza jak się pomyśli o tych tonach granitu nad głowami. Oczywiście od razu rodzą się pytania o promieniowanie, w końcu tej rudy uranu tu wydobyto naprawdę sporo. Niemniej domorosłych konstruktorów bomby atomowej muszę zmartwić. Złoża uranu w tej kopalni zostały już wyeksploatowane, a promieniowanie nie przekracza typowego tła ziemi. Ba nawet przez pewien okres funkcjonowało tu inhalatorium gdzie kuracjusze mogli podleczyć nadwątlone zdrowie.
 

Choć uranu nie zobaczymy (i całe szczęście) to osoby zainteresowane historią wykorzystania tego pierwiastka w technologii, nie tylko militarnej, będą usatysfakcjonowane. Przewodnicy mimo młodego wieku są naprawdę dobrze przygotowani i mówię to jako człowiek który sam przepracował pod ziemią jako górnik.
 

Trochę tutaj wchodzę w ich kompetencję, ale nie sposób nie wspomnieć o największej w Europie kolekcji szkła uranowego jaką można oglądać w jednej z wielu ekspozycji przygotowanych dla zwiedzających. Ba nawet można tu kupić biżuterię uranową. Bez obaw – wykorzystany tu uran to izotop 238 (dla mniej zorientowanych w reaktorach używa się izotopu 235, który silnie promieniuje). W galerii załączonej do artykułu można fragment tej ekspozycji zobaczyć.
 

Spacerując korytarzami kopalni dochodzimy do zalanej części gdzie znajduje się najgłębsze w Polsce „podziemne nurkowisko”. Tak, dla osób z odpowiednim przygotowaniem jest nawet podziemna, podwodna trasa turystyczna. Ale to już wymaga odpowiedniego sprzętu i adekwatnych uprawnień. Niestety takowych nie posiadam i mogłem jedynie pooglądać filmy z tych nurkowań na stronie kopalni. Niemniej ogólnie dostępna część też nie sprawi zawodu osobom ciekawym tego podziemnego świata.
 

Cóż więcej można napisać by nie opowiedzieć tego co usłyszałem od przewodnika, i nie zepsuć Wam przyjemności zwiedzania?
 

Jak się ktoś wybiera latem to warto pamiętać że w takich miejscach panuje stała temperatura (w tym wypadku 8 stopni) i spora wilgotność powietrza, więc koszulka z krótkim rękawkiem nie wystarczy i watro mieć bluzę czy sweter. Zdziwiony byłem że pomimo zachowania surowych warunków, trasa na tyle jest dostosowana, że można tam wejść bez problemu z dziecięcym wózkiem.
 

Pozostało zaprosić do galerii, oczywiście to tylko kilka wybranych zdjęć, nie chciałbym odbierać przyjemności zobaczenia wszystkiego na własne oczy. A właśnie zdjęcia, obsługa nie robi żadnych problemów z możliwością fotografowania co często mnie mierzi przy zwiedzaniu innych obiektów turystycznych.
 

Tekst : Artur Kordian
 

Zdjęcia : Radosław Dłubak

 


Obejrzyjcie kolejny odcinek naszego serialu "Warto spróbować"! Tym razem odkrywamy skarby w zatopionym kamieniołomie.